dr Mirosław Szumiło – blog historyczny

13 kwietnia 2015
Kategorie: Bez kategorii

Czy komuniści są wybielani przez historyków?

Opublikowano: 13.04.2015, 12:06

W dzisiejszym wydaniu tygodnika „w Sieci” ukazał się artykuł Piotra Zaremby pt. „Komuniści coraz bardziej przyjemni„. Autor – historyk z wykształcenia, ale parający się publicystyką, a nie nauką – stawia poważne zarzuty zawodowym historykom.

Główną inspiracją do napisania tego tekstu jest polemika z obrazem Gomułki przedstawionym w filmie dokumentalnym Piotra Boruszkowskiego „Władysław Gomułka – od agitatora do dyktatora”. Zdaniem red. Zaremby, reżyser tego filmu przedstawił wypaczony, ugłaskany i pełen przemilczeń portret „tow. Wiesława”, posługując się przy tym wyjętymi z kontekstu wypowiedziami wybitnych historyków, w tym Jerzego Eislera i Andrzeja Paczkowskiego.

Przyznaję, że filmu nie widziałem, więc nie będę się wypowiadał w tej sprawie.

Dalej Piotr Zaremba nawiązuje do artykułu swojego redakcyjnego kolegi Piotra Skwiecińskiego, który dwa miesiące temu na łamach „w Sieci” opisał Gomułkę jako komunistycznego patriotę. Polemikę z tym tekstem podjąłem w jednym z poprzednich wpisów na blogu (6 lutego 2015 r.: „Towarzysz Gomułka – polski patriota?”). Zwracałem uwagę na to, że faktycznie Gomułka starał się zachować względną niezależność od Moskwy i był zwolennikiem „polskiej drogi do socjalizmu”, ale to nie wystarczy by nazwać go patriotą. Czy patriotą był bowiem człowiek, który odpowiada za terror lat 1944-1948 oraz masakrę robotników w grudniu 1970 r.? Czy patriota każe strzelać do innych patriotów?

Wreszcie red. Zaremba podejmuje krytykę trzech książek wydanych przez IPN: 1) mojej (Roman Zambrowski 1909-1977. Studium z dziejów elity komunistycznej w Polsce), 2) Anny Sobór-Świderskiej (Jakub Berman. Biografia komunisty), 3) Roberta Spałka (Komuniści przeciwko komunistom).

Atakuje autorów za to, że jako zawodowi historycy „lubią się chlubić coraz bardziej naukowym podejściem do tamtej rzeczywistości”, ulegając „niepokojącej tendencji” chłodnego opisywania faktów.

Odnosząc sie do mojej książki, stwierdził:

„Nie może być tak, że z książki o Zambrowskim najlepiej zapamiętujemy uwagi jego dawnych kolegów, jak to w latach 40. i 50. taktownie załatwiał urzędowe sprawy i jak opowiadał sie za kolegialnym kierowaniem partią. To już tylko krok od sentymentu do elity NSDAP, jaką wyrażają David Irving czy hobbystyczni kronikarze III Rzeszy”.

Nie wiem dlaczego Piotr Zaremba „najlepiej zapamiętał” akurat ten wątek. Z tego co mi wiadomo, większość czytelników zwraca raczej uwagę na inne fragmenty mojej pracy, np. podsumowanie działalności kierowanej przez Zambrowskiego Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym, czy dość obszerne opisy brutalnej walki z PSL Mikołajczyka oraz metod stosowanych przez aparat partyjny podczas kolektywizowania wsi. W mojej książce Zambrowski został nazwany zbrodniarzem, choć jednocześnie podkreśliłem, że nie za wszystkie zbrodnie okresu stalinizmu odpowiada on osobiście, bo np. nigdy nie nadzorował aparatu bezpieczeństwa.

Natomiast porównanie do Davida Irvinga uwżam za kompletnie chybione, a nawet obraźliwe.

Prof. Antoni Dudek na jednym ze spotkań promocyjnych podkreślił, że staram się zrozumieć bohatera swojej książki, ale w żadnym wypadku go nie usprawiedliwiam.

Pouczenie Piotra Zaremby pod adresem historyków brzmi następująco:

„Nie wystarczy wspominać, że tu czy tam dokonywano zbrodni. Historyk tamtych czasów musi być publicystą, a po części moralistą malującym cały kontekst, ba, przypominającym o nim z pewnym natręctwem”.

W odpowiedzi stwierdzam stanowczo:

Historyk w pracy naukowej powinien przede wszystkim zachować jak największą dozę obiektywizmu przy opisywaniu i wyjaśnianiu wydarzeń, działań ludzkich oraz procesów historycznych. Publicystykę i moralizowanie może natomiast uprawiać w tekstach popularnonaukowych.

Piotr Zaremba, zafascynowany Stanami Zjednoczonymi, prawdopodobnie oczekuje od nas, abyśmi pisali eseje naukowe w stylu anglosaskim. W Polsce obowiązują jednak inne standardy.

Moim zdaniem należy rozdzielać te dwie sfery aktywności historyka – jako badacza i jako popularyzatora historii.

Komuniści 002

Komentarze

  1. Marcin Żukowski pisze:

    Pojęcie obiektywizmu w badaniach historycznych (humanistyce) trzeba odnosić nie tylko do „rzeczywistości” (nie zawsze da się uniknąć pewnych sympatii, doświadczeń życiowych, słabostek w podejściu do tematu – ale trzeba tego unikać). Nie zawsze możemy także dotrzeć do źródeł potencjalnych, niekiedy nie można również wykorzystać posiadanych źródeł (mam na myśli kwestie moralne i brak zgody na ich wykorzystywanie). Badacze dziejów najnowszych znają dobrze ten ból. Dla oceny obiektywizmu w badanich:każde źródło należy traktować poważnie, poddać je stosownej krytyce i ocenić jego wartość. Ważna, kluczowa jest kwestia intencji badacza, traktowania wszystkich dostępnych źródeł takimi jakie są, bez wybiórczego podkreslania bądź pomijania wybranych elementów (a nawet całych j.a.). Tak się dzieje zazwyczaj (zawsze?), gdy historyk pisze pod tezę, a niewygodne dla niego fakty „ulatują” jego uwadze.
    Odnośnie samej ksiażki Mirosława Szumiło: w trakcie jej czytania (pisałem rec.) nie dostrzegłem „nadmiernej sympatii” dla Zambrowskiego. Autor jasno określił rolę tego polityka w dziejach Polski Ludowej i nie była to rola chwalebna.
    Sama polemika Szumiło – Zaremba (także na łamach portalu Wpolityce.pl) sprawia wrażenie nadmiernie ostrej i emocjonalnej. Z drugiej strony wprowadza do dyskusji publicznej (pytanie o jej zasięg) ważne pytania o rolę polskich komunistów w dziejach Polski.

  2. Marcin Żukowski pisze:

    Jeżeli tylko emocje nie wygrają z rozumem to może być początek ciekawej dyskusji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.