Dziś (6 lutego) mija 110 rocznica urodzin Władysława Gomułki – tego spośród siedmiu I sekretarzy KC PZPR, który rządził „Polską Ludową” najdłużej. Najpierw wspólnie z Bierutem (1944–1948), potem przez 14 lat samodzielnie (1956–1970).
Z tej okazji Piotr Skwieciński przypomniał sylwetkę Gomułki na łamach tygodnika „W Sieci”, w tekście pod intrygującym tytułem „Ta narodowa zaściankowość…”.
Skwieciński stara się dowieść, że Gomułka był autentycznym polskim patriotą , dla którego głównym punktem odniesienia była ojczyzna. Jego komunizm pozostawał zatem na drugim miejscu. „Towarzysz Wiesław” nie darzył sentymentem Związku Sowieckiego i „zdecydowanie bronił suwerenności Polski przed bezpośrednimi ingerencjami” z Moskwy.
Autor artykułu przywołuje znane od dawna fakty historyczne, cytując opracowania naukowe oraz wspomnienia towarzyszy z otoczenia Gomułki (notabene Leonarda Borkowicza nazwał „Borkowskim”), przede wszystkim: odwagę Gomułki w dyskusjach ze Stalinem, któremu autentycznie się stawiał; sprzeciw wobec kolektywizacji wsi w Polsce; protest przeciwko aresztowaniu przez NKWD 16 przywódców Polski Podziemnej („Wiesław” chciał ich osądzić sam); krytyczny stosunek do utworzenia Kominformu w 1947 r. i sporu Stalina z Tito; domaganie się od Moskwy formalnej gwarancji dla granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Skwieciński słusznie przytacza także stwierdzenie prof. Antoniego Dudka: „Skala współpracy Polski z Moskwą w dziedzinie gospodarki, wojska, służb specjalnych itd. za czasów Gierka była znacznie większa niż za Gomułki”.
To wszystko prawda! Można do tego dodać jeszcze wiele innych faktów z okresu po 1956 r., takich jak: postawa Gomułki podczas narady partii komunistycznych w Moskwie jesienią 1957 r., gdy odmawiał on przyłączenia się do formuły „ze Związkiem Sowieckim na czele”; sprzeciw wobec nadmiernego uzależniania polskiego przemysłu stoczniowego od Sowietów i zwiększania eksportu polskiego węgla na wschód; próba mediacji w sporze między KPZR i Komunistyczną Partią Chin.
Kluczowe znaczenie miały jednak dwa wydarzenia pominięte przez Skwiecińskiego:
Po pierwsze – postawa Gomułki podczas rozmów z Chruszczowem 19 października 1956 r. w Warszawie. W tym czasie kolumny sowieckich czołgów jechały ze swoich baz na Dolnym Śląsku i Pomorzu w stronę Warszawy. Gomułka rozmawiał z Chruszczowem jak równy z równym. Stanowczo wytłumaczył mu, że „pomoc ze strony sowieckich przyjaciół” nie jest potrzebna, ponieważ on sam zapanuje nad sytuacją. Czołgi zostały zatrzymane pod Sochaczewem i Łowiczem. Od ponad 30 lat toczą się spory wokół kwesti realności sowieckiej interwencji w Polsce w 1980 i 1981 r. Mało kto pamięta przy tym, że taka interwencja była o włos, ale w 1956 r. O ile Jaruzelski, przygotowując stan wojenny, prosił o wsparcie „towarzyszy radzieckich”, to Gomułka zachował się wprost przeciwnie.
Po drugie – układ Cyrankiewicz-Brandt z 7 grudnia 1970 r., potwierdzający granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej. Był on efektem wieloletnich starań Gomułki, aby uregulować tę sprawę. „Wiesław” miał bowiem obsesję na punkcie zagrożenia ze strony RFN. Wielokrotnie powtarzał, że Związek Sowiecki jest jedynym gwarantem zachodniej granicy PRL. Układ z 1970 r. obiektywnie oznaczał szansę na poluzowanie smyczy, na której trzymała nas Moskwa.
[więcej na ten temat zob. http://www.omp.org.pl/artykul.php?artykul=335].
Piotr Skwieciński sugeruje, iż najważniejszą przyczyną obalenia Gomułki w grudniu 1970 r. mogła być właśnie jego „niekompatybilność z systemem radzieckim”. Powstaje jednak pytanie: dlaczego tolerowano jego rządy i krnąbrność aż przez 14 lat?
Wydaje się, iż w 1956 r. Sowieci faktycznie nie mieli innego wyjścia. Musieli zaakceptować Gomułkę jako jedynego komunistę, który cieszył się autentyczną popularnością w społeczeństwie oraz był w stanie zapanować nad nastrojami i uspokoić sytuację. Jednakże w połowie lat 60. mogli go chyba wymienić na kogoś bardziej potulnego. Jeżeli tego nie zrobili, to znaczy, że względna samodzielność Gomułki aż tak bardzo im nie przeszkadzała. Zawsze mogli go postraszyć „rewizjonizmem zachodnioniemieckim” (w który Gomułka autentycznie wierzył) i perspektywą dogadania się z Zachodem w sprawie zjednoczenia Niemiec. Dopiero układ Cyrankiewicz-Brandt oznaczał poważną zmianę tej sytuacji.
Pozostaje do rozstrzygnięcia podstawowa sprawa: jakimi motywami kierował się Gomułka w swoich sporach z Sowietami i czy był patriotą?
Moim zdaniem na pewno był narodowym komunistą. Dostrzegał konieczność brania pod uwagę specyfiki polskiego społeczeństwa przy budowaniu komunizmu w naszym kraju. Stąd sprzeciw wobec kolektywizacji i hasło „polskiej drogi do socjalizmu”. Niewątpliwie różnił się od swoich towarzyszy z kierownictwa PPR brakiem zaufania do Sowietów. Choć jako kapepowiec też był internacjonalistą, to nie wykazywał się (tak jak Bierut i inni) patriotyzmem sowieckim.
Trudno jednak jednoznacznie stwierdzić czy jego zabiegi o zachowanie jak najszerszej autonomii PRL wobec Moskwy były przejawem patriotyzmu, czy też autokratycznego charakteru komunistycznego dyktatora, który chciał mieć jak nawięcej władzy dla siebie. Najwięcej motywów patriotycznych można chyba dostrzec we wspomnianej kwestii zagwarantowania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej (to jest faktyczna zasługa Gomułki dla Polski).
Wiele argumentów przemawia za patriotyzmem Gomułki, ale czy można nazwać patriotą człowieka, który ponosi odpowiedzialność za wszystko co działo się w pierwszych latach polskiego stalinizmu (1944–1948): zniszczenie polskiego ziemiaństwa, handlu i rzemiosła; represje wobec legalnej opozycji politycznej (PSL); bezwzględną walkę z podziemiem niepodległościowym i śmierć tysięcy polskich patriotów itd.
Czy patriotą był człowiek, który kazał strzelać do protestujących robotników w grudniu 1970 r.?
A Piłsudski nie kazał strzelać w 1926 do Polaków?